Facet, który nie potrafi radzić sobie z finansami jest nieudacznikiem. jak można z kimś takim stworzyć długodystansowy związek nie martwiąc się o to, czy wystarczy pieniędzy dla jedzenie dla dzieci, nie mówiąc już o jakiś oszczędnościach na konkretny cel. Wyrzuciłabym go z mieszkania od razu i nie traciła na niego czasu. Samotność wcale nie musi być straszna, co więcej kiedy facet zobaczy, że korzystasz z wolności i rozkwitłaś może docenić Twoją utratę szybciej niż myślisz. Zmiana wyglądu, rozwijanie się, poza tym wychodzenie i spędzanie czasu ze znajomymi w mężczyźnie może wywołać zazdrość, do tego uświadomi sobie, że szybko Zachowuje się, jakby wiecznie nie miał dla mnie czasu. Ja też nie jestem idealna, ale staram się spędzać z nim każdą wolną chwilę. facet zdobedzie kobiete to po co ma sie starac, a Facet, który dzwoni do kobiety kilka lub kilkanaście razy w ciągu dnia przyprawiłby mnie osobiście o stały ból głowy nie do wyleczenia nawet nocą ;) Udostępnij ten post Link to postu Spotykam się z facetem od jakiegoś czasu. On od pierwszego spotkania mnie adorował. Podobało mi się to. Podbudowało to moje ego. Młody, sympatyczny. Przychodził często ( pracujemy razem ), zagadywał. Ośmielił się i zaczął mnie obejmować, dotykać, buziaki. Chciał się kochać mną, ale tak bez tzw. zobowiązań. Nie podobało Odp: 3 lata razem, a on nie chce spędzać ze mną czasu aero_90 napisał/a: Też tak miałam.Mój facet nie chciał ze mną się spotykać, wolał w tym czasie spać, albo grzebać coś przy aucie.Czasami trzeba zacisnąć zęby i pójść na kompromis.Walczyłam jak lwica o to, aby poświęcał mi wieczory i muszę powiedzieć, że pomogło. . fot. Adobe Stock Tegoroczne wakacje miały być inne. Przede wszystkim wreszcie udało mi się spełnić obietnicę dawno temu złożoną moim córkom, że zobaczą egipskie piramidy. Miałam też nadzieję, że ten czas spędzimy wspólnie z Andrzejem. Chodziło mi o to, aby poznał bliżej moje dwie nastoletnie latorośle, a może nawet się z nimi zaprzyjaźnił. To dla niego nawet ukończyłam kurs nurkowania, bo mój facet był zapalonym płetwonurkiem. Chciałam mu sprawić przyjemność. – Zakochane kobiety skłonne są do szaleństw! – mówiły moje koleżanki i ze zdziwienia szeroko otwierały oczy, kiedy opowiadałam im o swoich lekcjach. Nie mogły uwierzyć, że czterdziestoletnia kobieta decyduje się na coś takiego. Zrozumiałaby, gdybym zapisała się na kurs prawa jazdy, czy naukę języka obcego, ale nurkowanie? – A jak się utopisz?! – dramatyzowały. Chociaż boję się wody, dla niego zrobię wszystko Zaskoczone były również moje córki. One wprawdzie przyzwyczaiły się już do moich pomysłów, lecz nie wierzyły, że z miłości przełamię strach przed wodą. – Przecież nawet nie pływasz za dobrze – argumentowały, starając się odwieść mnie od tej decyzji. – Żeby nurkować, nie trzeba być super w pływaniu – przekonywałam je. I dopięłam swojego. Po dwóch miesiącach teorii, treningu na basenie, a potem ćwiczeń na jeziorze, zdobyłam upragniony certyfikat. Andrzej był zachwycony. W prezencie kupił mi płetwy i maskę. Cieszył się, że ma taką zdolną kobietę, a ja puchłam z dumy. Nie dość, że po rozwodzie poznałam fajnego mężczyznę i się z nim związałam, to jeszcze teraz połączyła nas wspólna pasja. – Gdyby nie on, w życiu bym się do tego nie zmusiła – wyznałam Lenie. – Wcale ci się nie dziwię! – przyjaciółka uśmiechnęła się promiennie. Doskonale mnie rozumiała, bo i ona dla swojego mężczyzny polubiła wspinaczki, chociaż nigdy wcześniej nie była w górach nawet na wycieczce. Właśnie parząc na nich, doszłam do wniosku, że wspólne zainteresowania scalają związek, dlatego zapisałam się na kurs nurkowania. Wyobrażałam sobie, jak jedziemy z Andrzejem nurkować w gdzieś w Polsce lub nad ciepłe morze. Jednak choć kurs skończyłam już rok temu, wciąż nie mogliśmy znaleźć czasu na taki wyjazd. Albo byliśmy zbyt zapracowani, albo woleliśmy cieszyć się sobą w domowym zaciszu, z dala od ludzi i miejskiego zgiełku. Teraz było podobnie, Andrzej musiał zająć się swoją firmą. Jednak uparł się, że ja pojadę bez niego, za to zabiorę płetwy, maskę i spróbuję swoich sił. – Bo nie można być w Egipcie i nie skorzystać z tamtejszych raf – twierdził. W ogóle nie dopuszczał możliwości, że mogę się zwyczajnie bać… Traktował mnie jak rozkapryszonego dzieciaka, którego trzeba przywołać do porządku. Trochę mnie to bolało, jednak uznałam, że taka już uroda twardziela. „Sam od lat prowadził firmę, musi walczyć, jak lew, żeby się utrzymać na powierzchni, więc i w życiu prywatnym bywa obcesowy” – pocieszałam się, pakując do torby ekwipunek do nurkowania i ciuchy. Na szczęście, im więcej czytałam o Egipcie i miejscowości, do której niebawem miałam pojechać, prawdziwej mekki amatorów wszelakich sportów wodnych – tym bardziej mnie nęciło, żeby zebrać się na odwagę i faktycznie tego nurkowania spróbować. Jak mówią, tonący brzytwy się chwyta. Ja też Wtedy przypomniałam sobie o Piotrku, którego poznałam na kursie. Z nim przecież mogłabym poćwiczyć! Nieraz napomykał, że moglibyśmy razem pojechać na doły zalane w dolomitowym akwenie w pobliżu Jaworzna – świetnym miejscu do nurkowania. W końcu z Katowic nie było tam aż tak daleko. Wcześniej zawsze mu odmawiałam. Byłam przecież w związku i nie chciałam umawiać się z innym mężczyzną. Nauczona doświadczeniem wiedziałam, co kryje się za taką niewinną propozycją. Czułam, że się Piotrkowi podobam, a nie chciałam ranić Andrzeja ani tym bardziej go stracić. Teraz jednak sobie o Piotrze przypomniałam. Jak mawiają, tonący brzytwy się chwyta, a ja potrzebowałam więcej praktyki. No bo po co wydałam ponad tysiąc złotych na kurs? Ciągle nie miałam z niego żadnych korzyści. A nurkować sama się jednak bałam, nawet w bezpiecznym Egipcie. Zadzwoniłam więc do Piotrka, a on wyraźnie się ucieszył. – Na pewno ci się podoba, że tak wodzi za tobą wzrokiem – zauważyła tylko Lena, której opowiedziałam o moim znajomym z kursu. – Poradzę sobie! Przecież nie będę tam z nim sama, może nawet zabiorę dziewczynki – odparłam szczerze. Trochę nie rozumiałam tych komentarzy. W końcu miałam już czterdziestkę na karku i coraz częściej widziałam w lustrze, że choć czas obchodzi się ze mną łaskawie, to już zaczyna zostawiać piętno na mojej twarzy i ciele. Przybyło mi parę kilogramów, miałam też znacznie więcej zmarszczek niż jeszcze niedawno. Może nawet dodawały mi uroku, ale na pewno nie poprawiały humoru. Piotrek jednak jakby tego nie zauważał. Po paru spotkaniach, podczas których zachowywał się bardzo powściągliwie, znowu zaczął mnie adorować. Tym razem bardzo mi to odpowiadało. Coraz częściej bowiem uświadamiałam sobie, jak ten niepozorny i niezbyt wysoki okularnik jest inny od mojego Andrzeja. Na tle Piotrka mój facet wypadał mało korzystnie. Jak dla mnie był za mało spontaniczny. Zbyt rzeczowy, nawet nieczuły. Zdarzało mu się traktować mnie oschle, mnożył wymagania. Za to Piotr… Piotr bardzo się mną przejmował. Gdy miałam gorszy dzień, drążył temat tak długo, aż mu wyjawiłam, co mnie gryzie. Potrafiłam się przy nim otworzyć, a on potrafił szybko znaleźć rozwiązanie. Pomagał mi, kiedy tylko mógł. W dodatku, gdy nie miałam na coś ochoty, od razu rezygnował z pomysłu. Widziałam coraz wyraźniej, że to mężczyzna do rany przyłóż. Bez kaprysów i nierealnych oczekiwań. Z każdym dniem podobał mi się coraz bardziej. Andrzej, zaprzątnięty sprawami firmy, zupełnie nie czuł się zagrożony obecnością rywala na horyzoncie. Nie zwracał uwagi ani na mnie, ani tym bardziej na Piotrka, którego miał za śmiesznego okularnika. Nadwornego trefnisia, jak o nim mówił. Miałam mu to za złe: w końcu Piotr był moim przyjacielem i chciałam, żeby Andrzej go akceptował. – Za dużo oczekujesz od życia! – śmiała się Lena. – Od faceta typu macho żądasz wyrozumiałości i empatii, w dodatku wobec innych samców. Coś takiego w przyrodzie nie występuje! – żartowała. – Ale nie przejmuj się. Kiedy panowie oswoją się ze sobą, to może się nawet polubią? Kto wie… Żyłam więc oczekiwaniami i planami na wakacje, gdy pewnego dnia Piotrek zapytał, czy nie miałabym nic przeciwko temu, gdyby wykupił sobie wczasy w tym samym terminie i hotelu co ja, bo chętnie by ze mną ponurkował. Przyznam, że szczerze się ucieszyłam. „Przynajmniej będę miała towarzystwo” – pomyślałam. Dobrego humoru nie zepsuła mi nawet awantura, jaką wszczął Andrzej, dowiedziawszy się o naszym wspólnym wyjeździe. – Podziękuj sobie – warknęłam najpierw. – To przez ciebie jedzie z nami Piotr. Nigdy nie masz dla mnie czasu, a ja przecież tak się staram, żeby z tobą być! Przecież tylko dla ciebie skończyłam ten kurs, dla nikogo innego bym tego nie zrobiła… – tu mi głos uwiązł w gardle, bo poczułam, że NAS już nie ma. Rozstaliśmy się w gniewie… Mimo wszystko nie miałam zamiaru płakać po Andrzeju. Bo wtedy już dotarło do mnie, że zmierzamy donikąd. Andrzej chyba czuł to samo, bo wkrótce potem się wyprowadził. I już nigdy więcej się do mnie nie odezwał. Wakacje w Egipcie były bajeczne… Rzeczywistość przeszła moje najśmielsze oczekiwania. Dziewczyny chodziły swoimi ścieżkami. Wieczorami odwiedzały dyskoteki, a wciągu dnia odpoczywały, wylegując się na leżakach przy hotelowym basenie. My z Piotrem nurkowaliśmy, ile tylko się dało. Pod wodą albo trzymaliśmy się za ręce, albo szukaliśmy pamiątek z dna morza. Bawiliśmy się przy tym jak dzieci! Dziękowałam Bogu, że w porę zrozumiałam swój błąd i rozstałam się z Andrzejem… Mężczyzną mojego życia okazał się niepozorny Piotr. Rozumie mnie, zawsze jest blisko i sprawia, że naprawdę czuję się stuprocentową kobietą. Czytaj także:Mój syn ma 23 lata i nie rozumie, że ma jeszcze czas na amoryMoja córka ma 3 dzieci. Nie poświęca im uwagi, bo ciągle siedzi w telefonieMam 4 synów. I dzięki Bogu, bo z córkami to tylko problemy zapytał(a) o 12:52 Co mam zrobić!? On nie ma dla mnie czasu! Pomożecie? Mój chłopak, z którym jestem już od 7 miesięcy, ostatnio w ogóle nie ma dla mnie czasu... (Mieszkamy 7 km od siebie.) Nie oddzywa się, nie pisze SMS-ów, nie przyjeżdża do mnie , choć przyjeżdżał prawie co niedzielę a teraz wcale... No dobra, rozumiem fakt iż jestzapalonym rolnikiem i na tygodniu się nie spotka, ale wystarczyłby mi jeden krótki SMS na dobranoc... Ehhh... Ostatnio też zrobił mi głupi kawał , a mianowicie : Napisał mi (przez SMS!!!!!) że ze mną zrywa, ponieważ nie ma sensu tego dłużej ciągnąć, bo mnie rani tym że nie może do mnie przyjeżdżać. Ja się (głupia!) przejęłam i pisałam do niego błagalne smsy... W końcu napisał mi tak : " Wystraszyłem Cię trochę? Czy jeszcze za mało? Kocham Cię, Dobranoc" I od tamtej pory nic nie pisał, nie dzwonił itd. Na drugi dzień pojechałam do niego i wyciągnęłam go z domu. Rozpłakałam się a on się śmiał, że to był żart... Nie wiem... Bodajże od 2 miesięcy nie pisze do mnie... Niby zapewnia mnie, że mnie kocha, że mu zależy itd... Co mam z tym fantem zrobić!? Już nie chce mi się dłuzej czekać... Kocham go bardzo... Ja chcę mieć go dla siebie... Zawsze i na zawsze... HelP! Odpowiedzi blocked odpowiedział(a) o 13:06 Jak dla mnie to bardzo, ale to bardzo głupi żart. Osobiście na Twoim miejscu bym po prostu powiedziała mu, że to tylko naigrywanie się z Twojego uczucia i że po prostu się Tobą bawi. Powiedz mu, że skoro mu zalezy na Tobie i skoro Cię kocha to musi to jakoś okazywać, bo jak do tej pory to jego metody nie są najlepsze. Jeśli się nie zmieni to dałabym sobie z nim spokój. Facet nie jest wart zachodu. Nie pozwól sie tak traktować, bo stracisz szacunek do samej siebie. kaniunia odpowiedział(a) o 12:55 Może tym głupim żartem chciał sprawdzić twoją reakcje... chciał Cie przygotować... jedz do niego i pogadaj!!! Tarotka odpowiedział(a) o 13:08 Jak mamy Ci pomóc? Spowodować, żeby on miał dla Ciebie czas? Jedyna wyobrażalna pomoc, to powiedzenie Ci, żebyś się puknęła w głowę i dała sobie spokój. Nie zależy mu na Tobie. Przykre, ale prawdziwe. Umówmy się, że zakochałaś sie bez wzajemności i musisz cierpieć. Słałaś do niego błagalne esemesy? Dobrze, że chociaż widzisz, jakie to głupie. Chcesz, żeby został z Tobą z litości? Urządza Cię to? Piszesz, że chcesz go mieć dla siebie. Wybacz, ale to strasznie dziecinne. Człowieka sie nie ma, zwłaszcza na zawsze. Jak masz taki zaborczy stosunek do niego, to nic dziwnego, że chce poluzowania, albo wręcz zerwania kontaktów. Chłopcy trochę inaczej działają niż dziewczyny. Wiesz, że prawdopodobnie odbiera Cię jako natrętną osę, od której się opędza? Wyobraź sobie, że miał zły dzień i nie chciało mu się z nikim gadać, a Ty mu 20 sms-ów, że go kochasz i co się stało, że nie odpisuje. Potem przyjeżdżasz do niego do domu i płaczesz. Tragedia po prostu. Może przestań się narzucać, to zastanowi się co sie stało i sam się odezwie z jakąś propozycją? Ja tu innej szansy nie widzę. Kurcze, tylko, że ja nie chcę go stracić... :/ Dziś napisałam do niego sms czy to prawda, że mu już nie zależy itd... Nic nie odpisał. Ciekawe... asku odpowiedział(a) o 13:02 Jak dla mnie to ten sms był prawdziwy. Pomyślał sobie: "Napiszę jej takiego smsa jak się ze mną zgdzi to zerwiemy, a jak będzie zrozpaczona to powiem, że to żart.." Zgadzam się z poprzednią wypowiedzią, że on Cię tym sms chciał przygotować. Powinnaś z nim porozmawiać, albo sama zerwać.. 7 km to przecież nie jest dużo.. :/ Pewnie ma tylko głupie wymówki :/ Nie daj się nabrać. Tarotka odpowiedział(a) o 13:46 Prosze bardzo. Tylko wytrzymaj! Choćby i tydzień! Jak się nie odzywa, to znaczy, że nie tęskni, jak nie tęski, to mu nie zależy. Jak mu nie zależy, to co będziesz za nim latała. Powtarzaj to sobie, jak Cie będzie skręcało, żeby się odezwać. Katiiia odpowiedział(a) o 15:24 Wiesz co? ... [ :|:|:|:|:|:|:|:|:|] Przejrzyj na oczy kobieto.! Olał Cie.! Tarotka odpowiedział(a) o 13:29 A nie możesz po prostu nic nie robić dziewczyno? Przestań szaleć i siądź na tyłku. Manicure sobie zrób albo co. Poczekaj co on zrobi. Nie musisz na wszystko natychmiast reagować, co przełącznik elektryczny jesteś, czy jak? Idź z koleżanką do kina I NIE BIERZ KOMÓRKI. Wieczorem sprawdzisz, czy go obeszło Twoje milczenie. Jak nie, to dalej nic nie rób i zobacz, kiedy zatęskni. A jak się odezwie, to powiedz, że przepraszasz, ale tak się świetnie bawiłaś, że nawet nie zerknęłaś na komórkę. blocked odpowiedział(a) o 14:03 Ja uważam, że nie jest ciebie wart :/ hmmmm....albo naprawdę jest zajęty.....ale na krótkiego esa powinien mieć czas...albo bawi się Twoimi uczuciami.....postaw sprawę jasno.... albo to się zmieni albo koniec...niech chłopak przejzy na oczy..fajna laska za nim szaleje..a on stoi jak słup soli....powodzenia...daj z siebie wszystko...buziam..:** To, że ostatnio ze sobą nie rozmawiacie może oznaczać, że on znalazł sobie jeszcze jakąś inną. Często czytałam o takich przypadkach w poradnikach miłosnych. Nic nie zrobisz. Możesz jedynie zerwać z nim zanim on zerwie z tobą. Pisząc szczerze... współczuję ci, na prawdę. Aż mnie serce zabolało, jak to przeczytałam. Faceci to świnie. Jak dobrze, że chociaż ja nie zamierzam sama się krzywdzić i chodzić z jakimś chłopakiem... Rozmawiałam z nim na ten temat, powiedział, że to był naprawdę żart... Powiedział że kocha, że muzależy... Tylko ja jakoś tego nie widzę... Ale muszę się z nim jakoś jeszcze raz spotkać i omówić to na spokojnie i na poważnie... Jutro minie 7 m-cy jak jesteśmy razem Macie rację... :) Dziękuję :* Ale proszę o więcej propozycji rozwiązań :) Tylko że to on przez ponad rok uganiał się za mną i robił wszystko żebym zwróciła na niego uwagę... Wydaje mi się że mu się nie narzucam bo to tylko tamtego dnia pisałam do niego tyle smsów... Teraz cisza... Milczy on, milczę ja... Tarotka odpowiedział(a) o 13:17 Jeśli przez rok się uganiał, to znaczy, że jest typem, który lubi zdobywać. Jak zdobyte, to nieatrakcyjne. To nawet często bywa. Zrób tak, żeby znowu zaczął się uganiać. Skoro jesteście razem tak długo, to pewnie go dobrze znasz i wiesz, co go podkręci. A no właśnie :) Poradźcie mi co zrobić by znów zaczą się uganiać. :) Zazdrość ? - To chyba nie to... To zamiast polepszyć - popsuje... Nie wiem... noo... nie wiem... Na dany moment nie mam pomysłów... :/ Hmm... dobre to dobre. Kurcze, tylko go to nie ruszy... chyba że po jakimś dłuższym czasie... W sobotę byłam na dysce, chciałam go wyciągnąć ale powiedział że zobaczy... Później powiedział , że mu się nie chce, wiec bawiłam się z koleżankami... I chyba go to NIE ruszyło... :/ Hmmm... Tarotka odpowiedział(a) o 13:36 No to po dłuższym. Spieszysz się gdzieś? Nooo, niby nie :) I tak właśnie zrobię! Cisza z jego strony? To także i z mojej. :) Dzieki Hmmm... To jak mnie będzie skręcało to wejdę tu, na forum i tu napiszę że nie mogę wytrzymać itd ok? :D... ! :P Dzięki jeszcze raz! :*:* Nie wytrzymam dłużej tej niepewności... Napisałam mu sms... Chcę żeby ta sprawa jak naszybciej została rozstrzygnięta i nie obchodzi mnie czy na moją korzyść czy niekorzyść... To dla mnie wielki stress tak czekać... :/ :/ Wczoraj pisaliśmy. Była nasza rocznica wiec napisał tak " Dziś jest pamiętasz czy zapomniałaś?" To ja mu na to że pewnie że pamiętam. A później tam o bzdetach chwile pisaliśmy a na koniec coś było o braku czasu to on napisał że nie kłamie że nie ma czasu i coś tam że ja lubię mu poprzeszkadzać ale się już do tego przyzwyczaił... Wydaje mi się że chciał mnie sprawdzic czy przypadkiem nie obraziłam się na niego po tym jak nie chciał mi powiedzieć o co mu chodzi i wyłączył tel... A później ja (WCZEŚNIEJ OD NIEGO) napisałam mu że musze kończyć bo nie mam czasu i że jak chce to może później napisać :) Jeśli chłopak Cię olewa, ty też go olej.. Dam Ci dobrą radę. Jeżeli on się nie odzywa, Ty też tego nie rób. Zobaczysz jak zareaguje. Jedno jest ważne: nie nalegaj. A może on potrzebuje czasu.. Daj mu go. Poczekaj. Czekam już cały tydzień. Czekać dlużej? mam podobny problem... jestem z Nim od 4 miesiecy.... ech na poczatku bylo super....przyjezdzal, pisal,tesknil itd... wszystko bylo spoko do czasu, gdy nie zaczela sie szkola.... myslalam ze super bedzie miec chlopaka z tej samej klasy.... OMG-jaka ja glupia bylam... na lekcjach gapi sie od czasu do czasu na mnie... na przerwach nie raczy wielce pan podejsc i zagadac...nie odzywa sie...OLEWA MNIE ;/ wkurzylam sie i mu napisalam smsa zeby byl chociaz przez chwile przy mnie a nie gdzies tam..obok. napisal "ok. Postaram sie..." i na tym sie skonczylo.... nastepnego dnia nawet sie odzywal...ale to co zrobil kilka dni pozniej calkowicie mnie wkurzylo...chcialma z nim zerwac... A zrobił tak... pani od biologii wziela nas na 'wycieczke'-jakies tam doswiadczenie i MÓJ znalazl jakis kawalek kabla....przywalil mi tym kablem w D**Ę... wydarlam sie na niego... pozniej zial sie ze 'kobiety powinny w trakcie miesiaczki czesciej wychodzic do kibla...no a ty kochanie powinnas w ogole nosic pampersy' przy kolegach to powiedzial i zacza sie ziac....powiedzialam mu zeby sie do mnie nie odzywal, powiedzial 'dobra' ... niby pisal mi ze mnie kocha.... on chce zgrywac przed kolegami cwaniaka...tylko dlaczego moim kosztem? przykro mi sie robi...a ja go naprawde kocham... mam podobny problem... jestem z Nim od 4 miesiecy.... ech na poczatku bylo super....przyjezdzal, pisal,tesknil itd... wszystko bylo spoko do czasu, gdy nie zaczela sie szkola.... myslalam ze super bedzie miec chlopaka z tej samej klasy.... OMG-jaka ja glupia bylam... na lekcjach gapi sie od czasu do czasu na mnie... na przerwach nie raczy wielce pan podejsc i zagadac...nie odzywa sie...OLEWA MNIE ;/ wkurzylam sie i mu napisalam smsa zeby byl chociaz przez chwile przy mnie a nie gdzies tam..obok. napisal "ok. Postaram sie..." i na tym sie skonczylo.... nastepnego dnia nawet sie odzywal...ale to co zrobil kilka dni pozniej calkowicie mnie wkurzylo...chcialma z nim zerwac... A zrobił tak... pani od biologii wziela nas na 'wycieczke'-jakies tam doswiadczenie i MÓJ znalazl jakis kawalek kabla....przywalil mi tym kablem w D**Ę... wydarlam sie na niego... pozniej zial sie ze 'kobiety powinny w trakcie miesiaczki czesciej wychodzic do kibla...no a ty kochanie powinnas w ogole nosic pampersy' przy kolegach to powiedzial i zacza sie ziac....powiedzialam mu zeby sie do mnie nie odzywal, powiedzial 'dobra' ... niby pisal mi ze mnie kocha.... on chce zgrywac przed kolegami cwaniaka...tylko dlaczego moim kosztem? przykro mi sie robi...a ja go naprawde kocham... krokonik odpowiedział(a) o 00:01 daj sobie z nim spokuj wiem żę go kochasz, ale on już nie jest tego wart... takie olewanie jest przegieciem, musisz z nim zerwać bo później będzie tylko gorzej.... (znam to z doświadczenia) będzie troszke łez i smutku ale przejdzie:) Też jestem w takiej sytuacji. lecz moj chlopak z ktorym jestem prawie 5 miesiecy mieszka odemnie 9 razy dalej (60km-katowice-oswiecim) tez ma swoje humorki. Jak gokochasz wytrzyasz ...poczekaj az zateskniiii... ja tak czekalam tygodniami az wreszcie napisal... nie narzucaj mu sie...bo to najgorsze co moze byc...3maj sie ...Pozdrawiam... .тę¢zα. odpowiedział(a) o 14:45 yy.. dziwny jakiś jest O_o Moim zdaniem sa pewne granice robienia dziewczynie ,,kawałów"... wiesz... powiem ci że ja tez tak miałam, mój eks ciągle mnie olewał , nie pisał,nie przyjeżdżał,nie dzwonił i zapewniał że mnie kocha... wierzyłam mu w to do pewnego momentu... powiedziałam sobie że jeśli w ciągu tygodnia sie nie odezwie to mu wygarne... i tak zrobiłam.. napisałam mu : widze że wogle zapomniałeś o tym że istnieje;/ jesli tak ma dalej być to dziękuje ci serdecznie... i po 5 min napisał że sie zmieni i wgl.. i tak było ale potem sie pokłuciliśmy o jego koleżankę i zerwaliśmy... Moja rada jest taka : powiedz mu co o tym myślisz,jak się z tym czujesz... on cie po prostu krzywdzi.. blocked odpowiedział(a) o 15:37 Uważasz, że znasz lepszą odpowiedź? lub Poznałaś fajnego chłopaka, ogarnięty, przystojny, randka poszła super, druga też, zaczęliście się spotykać. Chociaż spotykać… duże słowo, rzadko udaje się znaleźć czas, on jest taki zarobiony! Z początku ci to imponuje, koleś ma tyle pasji i robi mnóstwo ciekawych rzeczy! A potem zaczyna uwierać, ale przychodzi randka a on opowiada ci o tym co robił i co ekscytującego przeżył, a ty słuchasz z maślanymi oczami… Tłumaczysz sama sobie, że przecież zawsze chciałaś poznać kogoś interesującego. Kogoś, kto ma jakieś pasje. I że to zrozumiałe, że chłopak nie ma czasu. Czasami z napisaniem jakiegoś tekstu jest jak z zatruciem pokarmowym, tylko w tym wypadku nie biegnę na kibelek, a odpalić edytor i zacząć stukać w klawiaturę. Uczucie ulgi porównywalne!Więc siadłam pewnego dnia i pisałam aż poczułam taką ulgę. Ale napisałam dość ostro i zostawiłam bez wciskania publikuj, bo ten tekst był mieczem obosiecznym i kilku osobom mogłoby się zrobić przykro. Bo trochę był o mnie! Też taka jestem… Tydzień temu zjadłam śniadanie z rewelacyjną Asią Pachlą i jakoś tak wyszło, że rozmowa zeszła na ten temat. A potem wkręciłam się w Tik Toka (po przynajmniej roku gadania, że nie ogarniam i nie rozumiem postanowiłam zrozumieć zanim ocenię) i nagrałam taką bzdurkę: klik Uznałam to za znak, by napisać tekst jeszcze raz, ale spokojnie i cierpliwie. Chociaż też dosadnie, bo przyświeca mi na blogu jedna zasada – piszę teksty, których potrzebowałaby młodsza JA. A to jest życiowa prawda, którą chciałabym poznać wcześniej. Nie chodzi o czas. Chodzi o priorytety. Jestem wystarczająco dużą dziewczynką by wiedzieć, że jak komuś zależy, to zawsze znajdzie czas. Jakoś tak się złożyło, że przez długi okres w życiu miałam więcej kolegów niż koleżanek i z zaciekawieniem obserwowałam jak funkcjonują w relacjach, które były „zwykłe” a jak w takich, w które się serio wkręcili. Nie chcę tu oceniać po co ludzie tkwią w tych takich „na przeczekanie”, bo wyrosłam z oceniania ludzi. Chociaż dobra, nie do końca, urwałam znajomość z koleżanką, która powiedziała, że wciąż jest ze swoim chłopakiem (którego nawet nie lubi!!!) bo taniej jest razem wynajmować mieszkanie. No ale chyba już tak jest, że dzielimy się na dwa typy ludzi. Jedni kończą relacje, gdy po prostu nie są warte bycia w nich, drudzy dopiero gdy ogarną sobie kolejnego partnera. Ja jestem typem pierwszym. Wracając do moich biednych kolegów, którzy pewnie nie chcą czytać o sobie na moim blogu… ten sam chłopak, który potrafił przewrócić oczami i wyciszyć telefon, gdy pisała jego laska, w związku z inną potrafił jechać przez pół miasta by zobaczyć ją na 30 minut! Jestem pewna, że w oczach poprzedniej laski ten chłopak nie miał czasu. Co się zmieniło w relacji z nową? Stracił pasje i zainteresowania? Nie! Umieścił ją wyżej na liście priorytetów. Czerwona sukienka w kropki Ja też jestem zajęta. I też mam zapchany kalendarz Więc jak to jest możliwe, że udało mi się w ciągu chwili umówić na śniadanie z równie zabieganą Asią, która ma zapieprz przy własnej książce i małym dziecku? Było to bardziej priorytetowe niż inne rzeczy. SIMPLE AS tym samym czasie powiedziałam pewnie kilku osobom, zgodnie z prawdą zresztą, że nie mogę bo mam zapieprz. Albo że w tym tygodniu odpada. Gdy nie odpisuję na wiadomości – widocznie nie jest to dla mnie mój priorytet, tak samo jak praca nie jest „top priority” Kourtney Kardashian. Uwielbiam, gdy ktoś mi pisze pasywno-agresywną wiadomość w stylu „widzę że jesteś online, kiedy mi odpiszesz?”. Zapewniam – uwielbiam wiadomości od odbiorców, prowadzimy często wspaniałe dyskusje, ale zaglądanie w DM-ki, a już szczególnie w te od osób, które piszą do mnie po raz pierwszy – to nie jest mój TOP PRIORITY (Thorze, czemu słyszę to głosem Kourtney?). Gdy jestem na insta, moim priorytetem jest tworzenie treści, z których skorzysta więcej osób. Jak to jest, że gdy masz egzamin, to wcześniej wychodzisz z domu, żeby mieć zapas czasu, a gdy chodzi o zwykły wykład, to nie masz takiej spiny? Egzamin jest dla Ciebie ważniejszy od wciśnięcia drzemki albo dokładnego wytuszowania rzęs. Wykład? Nic się nie stanie jak się spóźnisz. Miałam nauczycieli, do których nie miałam tupetu się spóźnić, miałam takich, na których lekcje regularnie wparowywałam 10-14 minut po dzwonku. Jeśli nie czekały mnie z tego tytułu żadne poważne konsekwencje – nauczyłam się, że mogę i tyle. Czego Ty uczysz swoimi reakcjami innych? Z drugiej strony… Boję się ludzi, dla których z miejsca staję się priorytetem. Jedno spotkanie, było miło, spoko, ale nagle ta osoba NIC NIE PLANUJE na cały tydzień, bo może któregoś dnia je będę miała czas. Jeju. Automatycznie czuję się osaczona i robię w tył zwrot! Jeśli jesteś taką osobą, która odmawia wyjścia na wino z koleżanką, pójścia do kina (bo chłopak powiedział że MOŻE EWENTUALNIE w czwartek mu się UDA) i rezygnujesz z treningu jogi na rzecz wpatrywania się w telefon czy może mu się UDA ZNALEŹĆ CHWILKĘ, to proszę – skończ i zmień priorytety. To jest bardzo niezdrowe, gdy druga osoba jest dla ciebie całym światem. Pisałam o tym kiedyś w tekście, dlaczego to bardzo niezdrowe dla głowy, gdy masz wszystko oparte na jednym filarze. Ja nie mam żadnego problemu by odmówić komuś spotkania, bo niedziela to dla mnie dzień dla siebie i w niedzielę zazwyczaj leżę w wannie albo odpoczywam od ludzi ;). Nie boję się mówić, że to dla mnie ważne i że potrzebuję takiego dnia. Co nie oznacza, że potrafię zrobić czasem wyjątek dla wyjątkowych osób. Np. jak Julia z Szymkiem przyjechali z Wrocławia do Warszawy i zapytali, czy znajdę czas, to znalazłam. Bo miałam ochotę, bo to super ludzie, bo wiem, że nie jadę na kolację, która będzie gadką o niczym i w połowie zacznę żałować, że jednak nie wybrałam wanny. To super, że Twój chłopak ma swoje pasje i bogate życie. Wielu znajomych, regularnie chodzi na siłownię a w piątek musi odpocząć po całym tygodniu. Ale jeśli drugi, trzeci, piąty i dziesiąty raz to wszystko jest od ciebie ważniejsze, to raczej nie jest tak, że ten chłopak nie ma czasu. On nie chce go mieć. Nie jesteś jego priorytetem. Im szybciej to zrozumiesz, tym lepiej dla ciebie. chłopak nie ma czasu Inne fajne teksty: Mieszkaliśmy razem, ale czułam się samotnie w tym układzie i się wyprowadziłam do siebie. Poprostu on nie ma czasu na miłość. Jego problemy są zawsze najważniejsze, o moich nie chciał słyszeć bo go dołują. O przytulenie, słodkie słówko musiałam się prosić. Nie patrzył na mnie z miłością... Moja kobieca intuicja mi podpowiada, że on przestaje mnie kochać. Teraz ani nie ma czasu napisać smsa, ani zadzwonić, zadzwoniłam to tylko się zdenerwował bo mu przeszkadzam... Na koniec rozmowy mi powiedział, że wszystkie związki na Ziemi tak wyglądają, że każdy jest zapracowany i nie ma czasu na czułości...więc żebym nie przesadzała. To prawda? My jesteśmy razem tylko rok... a on mnie jak żone traktuje... Teraz miałam wypadek i gdyby nie to, to w ogóle nie miałby dla mnie czasu, a takto chociaż napisze mi smsa z zapytaniem jak się czuję... gdyby nie to, w ogóle by o mnie nie myślał. Tak mi brakuje miłości, a on mi tak mało uczucia daje :( Znamy się rok, od początku ze sobą kręcimy, ale oficjalnie jesteśmy ze sobą pół roku. Na początku się starał, pisał.. Teraz czuje, że mnie olewa. Praca, siostry, bracia, znajomi - to jest ważniejsze. Czuje się jakbym była lekarstwem na nudę Denerwuje mnie to, kiedy mu mówię że mnie olewa to się obraża i jeszcze bardziej się oddala. Co ja mam zrobić? Nie odpisać mu, olać tak samo żeby poczuł, że robi źle czy udawać, że wszystko jest w porządku? Nie chce być wredna, nie chce go ograniczać, zmuszać.. Chciałabym żeby sam miał potrzebę bycia blisko mnie

facet nie ma dla mnie czasu